wtorek, 4 sierpnia 2015

Ślub Natalii i Jamesa

"Chciałam bardzo podziękować za całą ceremonię, 
było idealnie, nawet lepiej, niż sobie to wyobraziliśmy." 
Natalia i James

Dziękujemy Parze Młodej za ciepłe słowa i cieszymy się, że przyczyniliśmy się do kolejnego pięknego wkroczenia na nową drogę życia...




Ceremonia Kasi i Krzysztofa - relacja Damiana :)

Ślub z Weną – Kasia i Krzysztof

To był ślub wart zapamiętania. To był ślub z weną (i Weną), który zaskoczyłby i zachwycił najbardziej doświadczonego celebranta. Już tłumaczę...

Po pierwsze, był to ślub z weną – ceremonia i następujące po niej wesele aż skrzyło się od iskierek inwencji, w czym zasługę ma wyjątkowo pomysłowa para, Kasia i Krzysztof. A po drugie, był to ślub z Weną... czyli suczką golden retriver należącą do Młodej Pary. ;)

Hotel Barczyzna, nie tak znowu daleko od Poznania, naprawdę zachwyca – idealny na wesele, idealny na ślubne przygotowania. Pan Młody przed ceremonią był zrelaksowany i wypoczęty, miał czas na nadanie ostatnich szlifów indywidualnej przysiędze małżeńskiej. A Panna Młoda? Ciii, to tuż przed ślubem największa przecież tajemnica...



Nieopodal hotelu - w zasięgu spaceru dla osób w każdych, najwyższych nawet szpilkach - nad uroczym stawem, przygotowano miejsce ceremonii. Krzesła gości, którzy dostali w ramach zaproszenia cudownie szczegółową i zabawną rozpiskę, grę planszową i historie poznania się Młodej Pary w jednym (chociaż nie na jednej kartce ;) ), ustawione zostały w kształt serca, którego zwieńczeniem były oczywiście miejsca Pary Młodej.



Zaprosiłem Parę Młodą, która wkroczyła wspólnie do dźwięków muzyki, i odsunąłem się w cień – pierwsza część ceremonii była ślubem cywilnym prowadzonym przez panią urzędnik stanu cywilnego z pobliskiej Nekli. Po złożeniu formalnych podpisów przeszliśmy do głównej ceremonii – atmosfera się odrobinę rozluźniła, a do Pary Młodej dołączyła suczka Wena, zgodnie warując u stóp Panny Młodej do końca ceremonii.

Był to koncert nietuzinkowych osobowości i poczucia humoru Młodej Pary. Oboje przedstawili własne, szczegółowe wersje poznania (nie muszę chyba dodawać, że delikatnie się między sobą różniły :p), których dopełnieniem były anegdoty z życia zakochanych, które doskonale ilustrowały zgodność Młodych i ich wzajemne oddanie.



Najważniejszy moment ceremonii wywołał silne wzruszenia – głębokie, osobiste przysięgi były czystym wyrazem miłości i wzajemnego zrozumienia. Widziałem w rękach gości kilka chusteczek przytykanych do oczu... Uśmiechu przysięgom dodała radośnie pomachująca ogonem Wena, która w pysku przyniosła koszyczek z obrączkami :)



Mówimy zazwyczaj, że Para Młoda wraz z małżeństwem wkracza na nową drogę życia. Krzysztof i Kasia wkroczyli co najmniej na Drogę Mleczną, jeśli nie na dalsze galaktyki. Wychodząc przy wtórze marszu z Gwiezdnych Wojen i wraz z orszakiem dotarli do sali weselnej tematycznie odwołującej się do słynnych filmu Georga Lucasa – każdy z gości miał zarezerwowane miejsce w jednym z niezapomnianych statków kosmicznych pojawiających się w Gwiezdnych Wojnach. Jestem przekonany, że zabawa na tym weselu była nieziemska! ;)


P.S. Pozdrowienia dla Ani! :p