Francis i Claire Underwood,
małżeństwo polityka i działaczki charytatywnej ze świetnego i popularnego
ostatnio serialu „House of Cards”, nie jest z pewnością wykładnią tego, co
myślimy, mówiąc: „małżeństwo”. Para wspiera się wzajemnie w swoich działaniach.
Nic nie jest tu jednak różowe, bo nie zawsze są to działania moralne i legalne.
Ich związek nie jest erotyczny; każde z partnerów ma kochanków, o których
informuje drugą osobę (relacje seksualne czasem są tylko narzędziem do
osiągnięcia politycznego celu), do tego Frank jest biseksualistą. Jednak
małżeństwo jest ich axis mundi, jedyną
podporą i stabilną częścią życia, pełnego na zewnątrz obłudy, kłamstw, zdrad i
podstępów.
Underwoodowie kochają się
miłością, którą można oceniać dwojako – z jednej strony nieobecność seksu
uniemożliwia potencjalne wykorzystanie go jako narzędzia manipulacji, a przede
wszystkim przenosi ich związek na wyższy poziom, pozaerotyczny poziom uczuć i
wzajemnej troski. Z drugiej strony, ich małżeństwo można potraktować jako
„diabelski pakt”, zawarty tylko po to, aby Frank i Claire mogli wspólnymi
siłami przejąć kontrolę nad światem, nie oglądając się na nikogo, wyzbywając
się wszelkich skrupułów i miażdżąc każdego, kto stanie im na drodze.
Do swoich tajemnic i planów,
które są ich wyjątkowym rodzajem intymności, nie dopuszczają jednak nikogo.
źródło zdjęcia: globaltrendnews.com